Borelioza została u mnie zdiagnozowana w październiku 2016r. Do chwili obecnej jestem w trakcie intensywnego leczenia, które rozpoczęło się pobytem w szpitalu i kontynuacją leczenia według metody ILADS. Dodatkowo leczenie wspieram stosowaniem odpowiednich ziół oraz terapią plazmową.Dwa razy w tygodniu chodzę na saunę i basen. W trakcie leczenia przebywam na diecie, która umożliwia kontynuację leczenia.
Stosuję dietę przeciwgrzybiczą. Z pokarmów wykluczyłam cukier, białą pszenną mąkę, drożdże, alkohol, owoce, sery pleśniowe i dojrzewające, unikam przetworzonych gotowych produktów. Na początku leczenia byłam załamana. Każdy zakup zaczynał się od czytania etykiety ze składem. Po pierwsze chleb pszenny odpada, dżemy nie, bo cukier, pierogi, makarony też nie, na dodatek i musztarda, keczup czy majonez a nawet chrzan w słoiczku też nie, bo jest cukier w składzie. Doszłam do jednego wniosku – przecież ja nie mam co jeść!
Kompletny brak pomysłu na potrawy i dość mglista perspektywa długiego leczenia oraz ciągłe objawy neurologiczne spowodowały załamanie i stan depresyjny. Pewna mądra dziewczyna – dziękuję Ci moja Małgosiu Jarząbek za pomoc i wsparcie w najtrudniejszych chwilach – poradziła mi, aby znaleźć sobie jakieś zajęcie, które odciągnie mnie od myślenia o chorobie. W pierwszej chwili nie w głowie było mi robienie czegokolwiek. Chciałam się nie obudzić dnia następnego. Budziłam się jednak codziennie. Raz było gorzej a raz lepiej. Ograniczona ilość produktów którymi dysponuję w menu spowodowała, że zaczęłam myśleć o tym w jaki sposób dostosować przepisy pod swoją dietę. Chcę jednak tu nadmienić, że w tej diecie nie ma sztywno określonych reguł. Jedyna zasada to wykluczenie cukru i produktów w których się on znajduje, drożdży, grzybów, mąki pszennej, alkoholu, owoców, białego ryżu, serów dojrzewających i pleśniowych oraz produktów o wysokim indeksie glikemicznym. Dodatkowo można pić kefiry i jogurty, kiszonki i ziemniaki (w określony sposób przygotowane). Największym sprzymierzeńcem są warzywa, w szczególności białe i zielone. W pierwszym etapie choroby moja dieta była ścisła a nawet bardzo ścisła. Teraz po kilku miesiącach leczenia jest znacznie lepiej, gdyż potrafię sobie poradzić modyfikując i zestawiając produkty mi przyjazne w różnych kombinacjach. I tu też u każdej osoby organizm reaguje inaczej. Jedni mogą jeść nabiał (oprócz słodkiego mleka i śmietanki, żółtych serów, pleśniowych), a inni nie tolerują. To samo dotyczy ograniczonej ilości glutenu, jedni tolerują inni nie. Trzeba obserwować swój organizm, jak reaguje i wykluczać ewentualne produkty lub składniki. Na początku leczenia stosowałam bardzo rygorystyczną dietę z wykluczeniem chleba na zakwasie i ograniczoną ilością węglowodanów. Obecnie dietę mam już lekko rozszerzoną, jednak wciąż obserwuję reakcję swojego organizmu. Bywa, że ewentualnie zaostrzam ją lub czasami pozwalam sobie np. na filiżankę naturalnej kawy:) Staram się równoważyć posiłki warzywne i pozostałe. Nie ma jednej diety dla wszystkich, to co jednej osobie będzie odpowiadać inna może nie tolerować. Na łamach tej strony przedstawiam przepisy potraw, które sama ugotowałam, zrobiłam zdjęcia i…zjadłam:)